"Nie było pamiętnika, który mógł opowiedzieć, kto i kiedy fundował figurę Pana Jezusa Cierpiącego. Nie tylko w samej wsi Jaworznej, ale na całym Podhalu Limanowskim nie było człowieka, który mógł powiedzieć coś pewnego.
Szkarłatem odziany, w cierniowej koronie, na dłoni wsparłszy umęczoną głowę, siedział w ciasnej kapliczce wciśniętej we wnękę z trzech potężnych lip utworzoną. Siedział i dumał o nędzy wszelakiej; o cierpieniu i jego wartościach, o ludzkich przewinieniach. O duszy znękanej, która jako ptak znękany bije o ziemię skrzydłami, chcąc się za wszelką cenę poderwać ku słońcu, ku Boskiej jasności. Jest smutny. Nie gniewliwy, nie karę obmyślający, nie pomsty szukający, ale smutny. Takim go wyrzeźbił w kamieniu nieznany artysta, takim jest.
Jakże Mu być innym, kiedy we wsi bieda a poza wsią nie lepiej. Siedem morgów pola - to już bogactwo. Ziemia tu nie najgorsza, tylko, że jej tak mało. Gdy przyjdzie dzieci wianować, głowa pęka od frasunku: nie wiadomo jak podzielić te zagonki... Ale w końcu zawsze się jakiś dobry sposób znajduje. Jeszcze nikt we wsi na biedę nie pomstował. O nie. A czy jest na ziemi ów kraj wymarzony? W Jaworznej wiedzą o tym doskonale.
Szczęśliwi są, że mają się przed kim użalić, wypłakać, gdy krzyżyk silniej przyciśnie. Zaś On wyrozumie każdą troskę, każdy ból. Nie po darmo wziął na swe barki wszystkie frasunki świata.
Nie dziw, że do Niego garną się wszyscy potrzebujący ratunku, łaski czy przebaczenia. Więc czy do lasu kto jedzie po drzewo, czy na jarmark, czy gdzie indziej , czy święto, czy dzień zwyczajny, zawsze ktoś klęczy na tym samym kamieniu pod dachem trzech lip, Chrystusa cierpiącego prosząc o wspomożenie.
Jesienią 1914 roku, gdy nadciągała inwazja rosyjska, cała wieś dzień w dzień krzyżem tu leżała. I nie było nikogo, kto by się zawiódł na tym
"Chrystusiku". Straszna walka pod Limanową w grudniu 1914 roku, która aż dotąd sięgała, nikomu w całej wsi znaczniejszej krzywdy nie wyrządziła. O wielu jeszcze innych łaskach ludzie opowiadają: niektórzy, zwłaszcza z dalszych miejscowości, wprost cudownym nazywają Pana Jezusa z Jaworznej.
Skarbonka, lichym drutem przyczepiona, nigdy nie była pusta.To też jak rok długi w każdą noc paliło się światło przed figurą. A gdy komu wypadło nocą gdzieś wędrować, bez obawy mijał ścieżkę nad rwącym potokiem, tak dziwnie w nocnej porze szumiącym. Z dala widny płomień świecy budził otuchę, że bać się nie trzeba. I nie bali się ludziska, Chrystusa cierpiącego mając w przydrożnej kapliczce...
Chrystus cierpiący umieszczony został w nowo wybudowanym kościele w Wielkim Ołtarzu. A na temat kościoła mówi chętnie starowina obkuwający kamień na kropielnicę. Więc dowiaduję się rzeczy nieprawdopodobnych.
Właśnie dlatego, że na świecie bieda, że świat ratunku szuka wszędzie, tylko nie tam , gdzie szukać powinien, że zła wszelkiego rodzaju coraz więcej, zabrała się wieś do budowy kościoła, którego dotychczas nie było.
(Artykuł napisany przez Władysława Dunarowskiego pochodzącego z Jaworznej (nauczyciela w Solcu Kujawskim i Bydgoszczy, pisarza) - z dnia 25 marca 1934 roku)
Obecnie wyrazem pobożności do Jezusa Frasobliwego jest nieustanna Nowenna do Jezusa Frasobliwego w każdy piątek. Natomiast w pierwsze piątki miesiąca od marca do listopada w kościele odbywają się czuwania pokutne na które przybywają pielgrzymi z okolic a nawet z dalszych stron. Czuwania rozpoczynają się Mszą św. wieczorną i Nowenna do Jezusa Frasobliwego a kończą się Mszą św. o godz. 2200.