Powstanie wioski      

      Z nazwą wsi Jaworzna spotykamy się stosunkowo dość późno, bo dopiero w dokumencie erekcyjnym Beneficjum Ujanowickiego z r. 1526. Historyk Długosz nie zna jeszcze Jaworznej; zamiast niej wymienia on  w Liber Beneficjorum inną wioskę o nazwie
"Schymanczowa" (Szymanczowa), która w dokumencie erekcyjnym nazywa się Wola Szymancowa, a w odpisie dokumentu, znajdującym się w Archiwum Konststorza w Krakowie, pochodzącym od archidiakona sądeckiego, ks. Januszowskiego, czytamy Szumalcowa. Prawdopodobnie osada ta , leżąca nad Łososiną i obejmująca może część dolnej Jaworznej, od założyciela jakiegoś Szymona, nazywała się Wolą Szymońcową czy Szymańcową.
      Wola Szymancowa występuje jeszcze w 1605 r., kiedy to Sebastian Lubomirski brał w dzierżawę od Konwentu Starosądeckiego klucz strzeszycko-żbikowiecki.
      W 1623 r. p. Adam Laskowski wydzierżawił na lat 9 sołtystwa w Kamionce i Szymanczowej. Następnie sołtystwo w Szymanczowej zostało, jak się zdaje, przez zarząd klucza strzeszyckiego zniesione, osada przyłączona do Jaworznej. W metrykach bowiem ślubów parafii ujanowickiej, datujących się od 1662 r. nie znajdujemy już Szymanczowej, lecz tylko Jaworzną. Widocznie zatem nazwa Woli Szymanczowej wyszła z użycia około XVII w. i zupełnie zaginęła, że nie przechował się o niej nawet ślad w tradycji miejscowej. 

Szymanczowa u Długosza

O wiosce tej wspomina Długosz dwukrotnie, mianowicie: raz przy uposażeniu parafii Ujanowice drugi raz przy uposażeniu klasztoru starosądeckiego. W celu poznania stanu ekonomicznego tej zaginionej wioski, należącej niegdyś do parafii ujanowickiej, przytoczymy tu  w przekładzie polskim obszerniejszy tekst, wyjęty z księgi II. Brzmi on jak następuje: "Szymanczowa, wieś należąca do parafii kościoła ujanowskiego. Jest ona własnością zakonnic. Znajduje się w niej jeden łan Kmiecy, z którego czynsz wynosi 6 groszy. Także wspomniany kmieć nic nie obrabia, ani nie płaci. Jest tam także sołtys posiadający własne role z ról kmiecych, płaci 5 groszy. Resztę ról rzeka Łososina  zabrała. Nie ma tam karczmy ani zagrodnika. Płaci się tam również dziesięcinę pieniężną biskupowi krakowskiemu z każdego łąnu po fertonie (wiardunku) - ferton (wiardunek) wynosił w XV wieku czwartą część grzywna, tj. 12 gr. ( szerokich groszy praskich..." 

Jaworzna w XVI wieku 


      Od czasu powstania wioski Jaworznej aż do czasu złączenia z nią Woli Szymanczowej istniały w obu wioskach sołtystwa, w każdym razie istniało ono w Woli Szymanczowej jeszcze w r. 1623 i następnych. Nie wiemy dokładnie kiedy zarząd dóbr Klarysek zniósł sołtystwo w Jaworznej, istniało ono jeszcze w 1581 r. Prawdopodobnie nastąpiło to w I poł. XVII w., a może dopiero po wojnach szwedzkich, czyli po reorganizacji klucza strzeszyckiego.
      Według Pawińskiego (Źródła Dziejowe, t. XIV. Małopolska III. S. 142) Jaworzna miała w 1581 r. Dwa i pół łana kmiecego, jeden łan sołtysi, zagrodników z rolą 6 i 1 komornika z bydłem.
      Z XVII w. posiadamy dwa inwentarze klucza strzeszyckiego, mianowicie z r. 1614 i 1698.
W 1614 r. Jaworzna miała 8 kmieci, 3 zagrodników.
W 1698 r. było: 10 kmieci, 7 zagrodników, 5 chałupników.
W 1721 r. stan ten zmienił się tylko nieznaczne, przybył 1 chałupnik.
      Ówcześni gospodarze w Jaworznej musieli spełniać powinności względem dworu w Srzeszycach, względem plebana w Ujanowicach i względem grodu sądeckiego. A oto ich wybrane nazwiska, 1614: kmiecie: Joniec, Dziwaniec, Bernardy, Feliks Michałek, Jakub Zawada, Oleksy Miechnowicz, Marcin Biały, Jan Kożuch, Śmiały, zagrodnicy: Zych, Gaweł Gołek, Suchta.
1698: kmiecie: Błażej Oleksy, Wojciech Oleksy, Jędrzej Górka, Wojciech Zawada, Wojciech Stasiak, Tomasz Natan, Andrzej Oleksy, Jan Dudzic(Dziedzic?), Mikołaj Rosiek, Kasper Zawada, zagrodnicy: Walenty Stasiak, Szymon Dudek, Jędrzej Zelek, Jakub Dudek, Jan Zelek, Sebastian Zelek, Grzegorz Kowal. 

1721: kmiecie: Stanisław Oleksy - wójt, Wojciech Oleksy, Walenty Tokarz , Sebastian Joniec, Jan Stasiak, Maciej Oleksy, Kazimierz Lisik (może Wąsik?), Wojciech Sawar, Marcin Rosiek, Łukasz Zawada, zagrodnicy: Andrzej Zelek, Walenty Stasiak, Bartosz Wyga - Uryga, 
Jan Zelek, Jan Dudek, Sebastian Zelek, Wojciech Stasiak, chałupnicy: Jan Tokarz, Tomasz Pasionek, Andrzej Pasionek młynarz, Piotr Dudek, Jan Oleksy, Andrzej Zelek (doglądacz lasu), komorników: 10.
      W księgach sądowych klucza strzeszycko-żbikowickiego (s. 518) znajdujemy następujący wyrok sądu rugowego z 1742 r. dotyczący Jaworznej: "Będąc do sądu podana przez Walentego Tokarza, przysięgłego z Jaworznej, Agata Rożkówna, która dorobiwszy się benkarta od Stanisława Rożka a do tego będąc jeszcze w pokrewieństwie w czwartym pokoleniu sąd tedy niniejszy, zważywszy takąż ciężką obrazę Pana Boga, tak decyduje: Aby Stanisław Rożek za ten eksces był karany plag 100 postronkiem , błagając zaś Majestat Boski przez 3 niedziele krzyżem leżał począwszy od niedzieli Białej przez mszą św. wyciągnąwszy ręce; grzywien do kościoła ujanowskiego 10, do dworu grzywien 10, do skrzynki wójtowskiej 2; a Agata Rożkówna powinna być karana plag 200, a in quantum (o ile) by się miała dopuścić drugi raz tego grzechu, tedy będzie karana plag 300 i do tego, aby wygnana była z poddaństwa, by się więcej na potem obraza Boska nie działa. Marcin Rosiek, że się to w domu jego działo, a nie przestrzegał tego, ma być karany plag 50, grzywien do kościoła 5, dworowi grzywien 5, do skrzynki wójtowskiej grzywien 2, co się pod surową karą zaleca".
 

Jaworzna pod panowaniem Austriackim

      W r. 1772 południowa część państwa polskiego przeszła pod panowanie Austrii. Parafia ujanowska, wraz z całą, tak zwaną przez Austriaków Galicją, przetrwała w innych niż dotąd warunkach.
      W r. 1782 zostały skonfiskowane dobra Klarysek starosądeckich i przeszły pod zarząd dóbr państwowych, czyli kameralnych. Odtąd mieszkańcy Jaworznej zaczęli się nazywać "kamerakami", czyli poddanymi "Kamery" 

W r. 1833 baron Bruno Burnicki z Pisarzowej nabył klucz strzeszycki, to jest wioski: Srzeszyce, Żmiącą, Jaworzną, Krosną i Kamionkę. Początkowo mieszkańcy tych wsi, także Jaworznej, nie chcieli odrabiać pańszczyzny w jego lasach, ale zostali zmuszeni i odrabiali ją aż do r. 1848, do czasu zniesienia pańszczyzny przez rząd austriacki.
      W r. 1855 skończyły się w dominiach (dworach) rządy słynnych mandatariuszy, którzy sprawowali władzę sądowniczą nad poddanymi dworskimi z ramienia rządu i właściciela dworu. Od tego czasu mieszkańcy Jaworznej przestali podlegać p. Brunickiemu i jego oficjalistom z Pisarzowej, a sądownictwo nad nimi objął sąd powiatowy w Limanowej, która w tymże roku otrzymała także starostwo, czyli władzę polityczną instancji (I stopnia).
      W r. 1864 ks. Głąbiński upominał pijaków z Jaworznej oraz trzymającego karczmę Urygę, że przez urządzanie zabaw z muzyką "uwodzili" młodzież do grzechu.
 

Żydzi w Jaworznej

Kiedy w Jaworznej pojawili się Żydzi po raz pierwszy, tego nikt nie wie, pewne jest tylko, że stało się to dopiero po 1833 r., czyli po nabyciu klucza strzeszyckiego przez barona Brunickiego. On to bowiem wydzierżawiał, a potem sprzedawał Żydom karczmy pozostające w jego posiadaniu. Ostatnim, a może także pierwszym karczmarzem Żydem w Jaworznej był niejaki Breiner z Wiśnicza.
      Według relacji p. Dunarowskiego (z lipca 1941 r.) spędzić on miał tu dłuższy okres życia i zmarł w Jaworznej około 1880 r. Zagony, gdzie stoi dziś plebania, uprawiał rok rocznie ów karczmarz, dzierżawiąc je od Oleksego. Pracował on na roli sam z żoną i dziećmi. Miał dwóch synów i kilka córek. Dzieci ulegały wpływom życia wiejskiego. Najstarszy chłopak nie chciał chodzić na naukę do żyda w Strzeszycach, z chłopakami ze wsi pasł swoją krowę i uczył się od nich pacierza. Na wychowanie w tradycji żydowskiej nacisk kładł ojciec, matka natomiast nie dbała o to zupełnie, ze wsią była bardzo zżyta.
      Pod koniec życia Breiner chciał się osiedlić w swym dom na Wiśniczu, ale jego żona, nie mogąc znieść miejskiego trybu życia, wróciła z powrotem do Jaworznej, gdzie po kilku latach oboje z mężem pomarli. Żydzi z Wiśnicza przyjeżdżali kilka razy po dzieci, zależało im zwłaszcza na chłopcach. Nawet porwanie ich nie udało się. Dziewczęta poszły na służbę i "wychrzciły się". Najstarszy syn wrócił z wojska również ochrzczony; pojechał do Ameryki, a po powrocie ożenił się w Sowlinach, gdzie prowadził gospodarstwo. Nie wiadomo co się stało z drugim synem Breinerów. Karczma przeszła po ich śmierci w ręce innego Żyda, który próbował osiedlić się na wsi i był nawet lubiany w Jaworznej. Będąc jednak lekkomyślnym źle prowadził gospodarstwo i po dwóch latach wyprowadził się z Jaworznej
      Wieś radziła wówczas nad kupnem karczmy na szkołę. Skończyło się jednak na radzie, gdyż karczmę wydzierżawił ubogi komornik, Franciszek Chełmecki, który po pewnym czasie kupił ją od Żyda z Ujanowic za trzy stówki. Prowadził ją do r. 1910. W spadku dostała się jego wychowance, Mariannie Janas, nr 20.  

(Tekst opracowano na podstawie materiałów pochodzących z kronik parafialnych)

A4 Infociacho